Heii!
Znowu troszkę mnie nie było, ale jak widzicie już dziś przychodzę do Was z nowym postem. Zacznijmy od tego, że piszę z Bieszczad. Jestem tu już od tygodnia, pobliżu nie ma żadnego sklepu, a internet działa jak chce. Planuję zrobić osobny post o wakacjach, więc nie będę się teraz rozpisywać.
Wracając do tematu postu w ostatnim poście obiecałam, że opowiem o przyczynach mojej nieobecności. Można powiedzieć, że było ich cztery. Pierwszym była Zielona Szkoła w Szczawnicy. Zakładam, że każdy wie jak ona wygląda i nie będę zanudzać Was szczegółami.
Następnym powodem był temat postu. Moja szkoła bierze udział w międzynarodowym projekcie Comenius. Współpracujemy z Holandią, Węgrami, Czechami, Turcją i Norwegią. Cały projekt trwał dwa lata i skończył się w tym roku. Przez ten czas każdy kraj musiał zorganizować przynajmniej jedno pięciodniowe spotkanie. Polska organizowała je w maju. Każdy członek klubu Comenius przyjmował jedną osobę. Mi przypadł holender - Tycho. Wysoki, pulchny chłopak z kręconymi, przylizanymi (mówił, że używa "musu"), ciemnymi i sięgającymi do brody włosami. Sam w sobie był spoko, ale miał pewne dziwne nawyki. Nosił podkoszulki tylko w kolorze czarnym lub białym bez żadnych nadruków. Używając "musu" wyglądał jak mokry pies, a wszyscy znajomi pytali się czy on w ogóle myje głowę. Był u mnie przez pięć dni. Program był zaplanowany przez szkołę (zwiedzanie miasta i szkoły, warsztaty, gry i zabawy). Jego przyjazd uważam za udany, było to dla mnie nowe doświadczenie, ale spodobało mi się. Mam zamiar to powtórzyć, gdy nadarzy się taka okazja.
Później dołączyła do tego nauka i wyciąganie ocen, ale o tym już wiecie z poprzedniego postu.
W czerwcu powodem był również Comenius, tym razem wyjazd. Jednym z moich hobby są podróże, więc bardzo się ucieszyłam gdy dowiedziałam się, że jadę do Holandii. Najpierw leciałam samolotem do Warszawy, następnie również samolotem do Amsterdamu. Z Amsterdamu pociągiem do Rotterdamu, gdzie miały nas odebrać rodziny u, których będziemy mieszkać. Ja mieszkałam u Tycho, w mniejszej miejscowości Ridderkierk (może 15 minut od Rotterdamu). Przyjechałam około 22, więc wtedy nie robiłam już nic ciekawego. Następnego dnia wszyscy pojechaliśmy do muzeum sztuki nowoczesnej (to się nazywa jakoś inaczej po holendersku, ale nie pamiętam). Muszę się przyznać, że było to jedne z niewielu muzeów, jakie mnie nie nudziły. Jak określiła to moja koleżanka "to wygląda jak by wpuścić tu ludzi z wariatkowa i kazać im robić sztukę". Później podzieliliśmy się w grupy i poszliśmy zwiedzać Rotterdam. Mieliśmy zrobić selfie pod każdym z wymienionych budynków. Następnie odebrały nas nasze rodziny i mieliśmy czas wolny. Moja rodzina zabrała mnie na obiad we włoskiej knajpce, a potem pojechaliśmy zobaczyć symbole Holandii - wiatraki. Dzień drugi zaczął się od zobaczenia szkoły - Gemini College Ridderkierk. Wyobrażacie sobie, że jadąc do szkoły rano widzi się tam tabuny dzieci w różnym wieku jeżdżących na rowerach do szkoły? A w szkole jest zamiast parkingu wielkie pole rowerów? Wygląda to super! Zwiedziliśmy szkołę i oglądneliśmy prezentację, a następnie pojechaliśmy nad morze uczyć się serfować. Było trochę za zimno, ale mieliśmy specjalne pianki. Zjedliśmy obiad - frytki i tradycyjne holenderskie dania (do wyboru). Wróciliśmy pod szkołę i pojechaliśmy do domu. Później Tycho z rodzicami zabrali mnie na słynną depresję w Holandii. Na miejscu wiało tak mocno, że trudno mi było zrobić zdjęcie, plecak zwiewało mi z pleców. W trzeci dzień na początku znów pojechaliśmy do szkoły. Podzieliliśmy się na 3 - osobowe grupy. Każda grupa miała za zadanie ugotować jedno z podanych międzynarodowych potraw. Gotowałam z dwoma innymi holenderkami. One nie umiały za bardzo gotować, więc nasze pierwsze próby usmażenia węgierskich naleśników nie powiodły się, ale potem było lepiej. Okazło się, że nasze naleśniki wszystkim najbardziej smakowały i mogli spróbować ich tylko jedni z pierwszych. Więc, to był nasz lunch. Następnie mieliśmy czas wolny, ale wszyscy poszli na zakupy. Ja kupiłam sobie dwie obudowy na telefon (w przeliczeniu na złote wychodzoło 2 zł za jedną), pamiątkowe bryloczki i tradycyjny deser w Holandii /strop wafels/ (nie mam pojęcia jak to się pisze). Na koniec był Culture Evenig. Każdy kto chciał wystąpić mógł. Niektórzy śpiewali, a Polska (7 osób) wystąpiła ze skeczem. Wszystkim bardzo się podobało. Następnie była zabawa w krzesełka i quiz. Było to zakończenie całego projektu, więc nie obeszło sie bez tortu. Na konie wszyscy się żegnali, robili wspólne zdjęcia i wymieniali sie facebookami, snapchatami itp. Wyjazd od dawna był moim marzeniem. Przed nim troszkę się denerwowałam, ale bardzo mi sie podobało. Ludzie są tam bardzo mili i otwarci, jego mama cały czas mnie przytulała, na koniec dziękowali, że przyjechałam, wstawiali zdjęcia na facebooka. Wyjazd uważam za bardzo udany, bardzo mi się podobało.
To są wszystkie powody mojej nieobecności. Trochę się rozpisałam, mam nadzieję, że Was nie zanudziłam, a myślę, że było warto. Do widzenia w następnym poście, myślę, że będzie to foto relacja, ale nie jestem pewna ;)
Każdy ma swoje powody, ale dobrze, ze wróciłaś :D
OdpowiedzUsuńrilseee.blogspot.com
Fajny blog :) obs-obs? jeśli tak to zacznij i napisz u mnie w kom że obserwujesz i link do bloga http://pinkk-dress.blogspot.com/2015/07/jedyni-ale-najlepsi.html
OdpowiedzUsuńSuper post
OdpowiedzUsuńZapraszamy do nas:
http://labei357.blogspot.com/
O jejku jak dużo się rozpisałaś, dobrze że dotarłam do końca :)
OdpowiedzUsuń♡ Pozdrawiam ♡
♡ All Pastel World ♡
świetna notka :)
OdpowiedzUsuńwww.maciooszka.blogspot.com
super,że wróciłaś ;)
OdpowiedzUsuńhttp://stylizacje-zyciem.blogspot.com/
Absolutnie mnie nie zanudziłaś :) Fajna taka wymiana, zawsze chciałam coś takiego przeżyć, ale jak już trafiło w moim liceum to akurat z niego wychodziłam :/ Jedyna moja "wymiana" była z Czechami, ale to było na tej zasadzie, że spędzamy 3 dni w Czechach w hotelu (od nas z miasta jechało chyba 12 osób bo po 4 z 3 szkół) i spędzamy czas z Czechami a potem oni do Polski do hotelu na tych samych zasadach.Fajnie, ale to nie to samo co twoja wymiana. Chociaż ja bym wolała dziewczynę, a jak już chłopaka to bardzo przystojnego, haha :D
OdpowiedzUsuńZapraszam! zuzu-zuzannaxx.blogspot.com
Świetnie czyta się twojego bloga :)
OdpowiedzUsuńZapraszam również do mnie --> http://nooordinarygirl.blogspot.com/
Hej! Nominowałam Cię do LBA :)
OdpowiedzUsuńhttp://ksgaj.blogspot.com/2015/07/liebster-blog-award.html
Super post , jeśli masz czas zobacz na mojego http://nataliaxxxsmile.blogspot.com/ oraz na bloga o rysowaniu http://natalia1010110101001.blogspot.com/
OdpowiedzUsuń